Wśród dzieci i nastolatków mówienie „brzydkich słów” bywa oznaką źle rozumianej dorosłości, odwagi, „szpanu”. Bywa też niestety, że dziecko słysząc nieustannie od bliskich przekleństwa, nie jest nawet świadome, że są to wyrażenia wulgarne, obraźliwe, a w ustach dzieci zupełnie nie na miejscu. Dziecko powtarza zasłyszane słowa nie rozumiejąc ich wymowy, a widząc głupie uśmieszki na twarzach „dorosłych”, jest przekonane, że to takie zabawne i gwarantujące zwrócenie na siebie uwagi. Jednak nikt naprawdę dojrzały emocjonalnie nie widzi w przeklinaniu nic „szpanerskiego”.

Jeśli ktoś od dziecka używa wulgarnego języka, bardzo trudno będzie mu się tego oduczyć. Może też nie mieć wyczucia językowego i używa słów, które jemu wydają się tylko „dosadne”, ale dla innych będą już wulgarne.

Przede wszystkim powinniśmy uświadomić sobie, jak często i dlaczego przeklinamy. Jeśli używamy niecenzuralnych słów tylko wtedy, gdy chcemy odreagować zdenerwowanie lub podkreślić nasze emocje, zwykle nie stanowi to problemu – póki kontrolujemy sytuację i wiemy w jakich sytuacjach możemy sobie na to pozwolić.

Niestety wiele osób używa przekleństw jako pauzy w zdaniu i nie jest świadomych, kiedy to robi. W efekcie przeklina nawet po parę razy w krótkiej wypowiedzi. Nie tylko przestaje to dawać efekt odstresowujący, ale świadczy o niskiej kulturze osobistej i może bardzo zrażać do tej osoby innych ludzi.

Kolejną kwestią są słowa, jakich dana osoba używa. To, co w jednych środowiskach niemal weszło do codziennego języka i przestało być zauważane, dla innych może brzmieć bardzo wulgarnie i obraźliwie – nawet jeśli nie jest skierowane przeciwko nim.

Jeśli komuś przekleństwa weszły w nawyk, nie zauważy, że używając ich podczas rozmowy kwalifikacyjnej czy w kontakcie z klientem lub szefem stawia się w fatalnym świetle i może zaprzepaścić szansę na dobrą pracę, lukratywne zlecenie czy awans. Najgorzej, gdy przeklinanie stało się nieświadomym nawykiem osób, które pracują na stanowiskach wymagających wysokiej kultury osobistej np. przedszkolanka, nauczyciel  dziennikarz, menedżer, recepcjonista czy handlowiec.

Jak oduczyć się przeklinania?

Przede wszystkim musimy zrozumieć, z jakiej przyczyny i jak często przeklinamy. Czy robimy to w sposób bezrefleksyjny czy intencjonalnie? Czy przeklinamy niemal w każdym zdaniu, czy tylko wtedy, kiedy chcemy tym coś wyrazić lub „odreagować”? Czy przeklinamy, bo wydaje nam się, że „wszyscy w naszej pracy przeklinają”? Czy przeklinamy tylko w pracy, czy również w domu – także przy dzieciach…

Możemy sami zacząć zwracać większą uwagę na to, co mówimy i np. szczypać się za każdym razem, kiedy złapiemy się na przeklinaniu. Niestety zwykle zauważamy tylko niewielki procent naszych przekleństw.

Lepszą metodą na uświadomienie sobie, jak często i w jakich sytuacjach przeklinamy, jest poproszenie domowników, znajomych i współpracowników, żeby zwracali nam uwagę przy każdym naszym przekleństwie. Mogą to robić słownie lub np. uderzając w stół czy klepiąc nas po ramieniu. Wtedy zaczniemy zauważać, jak często przeklinamy i czy tylko w specyficznych sytuacjach, czy też „zawsze, wszędzie i przy wszystkich” – a to już duży problem…

Aby zachęcić innych do pomocy nam w oduczeniu się przeklinania, możemy postawić puszkę i zadeklarować, że za każde przekleństwo, które inni nam wytkną, będziemy wrzucać 10 zł. Raz w miesiącu będziemy publicznie otwierać puszkę i za znajdujące się w niej pieniądze kupować dla innych słodycze.

Inną metodą może być nagrywanie siebie w pracy np. godzinę dziennie, odsłuchiwanie tego i liczenie przekleństw – ale wtedy inni muszą być świadomi, że dyktafon jest włączony i muszą wyrazić zgodę na nagrywanie również ich.

Kiedy już wiemy, jak często przeklinamy, zastanówmy się, czemu to robimy. Jeżeli przeklinamy tylko, gdy jesteśmy zdenerwowani, poszukajmy innego sposobu rozładowywania stresu frustracji czy agresji.

Może to być przeklinanie w myślach, ściskanie w dłoni piłeczki antystresowej, słuchanie ostrej muzyki, uderzanie w worek treningowy (walenie pięściami w ścianę może uszkodzić nam dłonie, a do tego wyjdziemy na furiata).

Dobrą metodą pozbywania się negatywnych emocji jest uprawianie sportu np. poranne bieganie, basen, trening siłowy czy sztuki walki.

Anna Daria Nowicka – socjolog, trener, coach

Artykuł został opublikowany na portalu Smakpracy.pl 

PODOBNE ARTYKUŁY