Byli dziećmi, które w dzieciństwie musiały zachowywać się jak dorośli. Dorastają nosząc w sobie bolesne, potworne, wstydliwe dziedzictwo swojej rodziny. Paniczne lęki, kłujące wspomnienia albo puste miejsca tam, gdzie powinny być uczucia. (Ewa Woydyłło, 1991, „Wybieram wolność…”)

Z szacunków wynika, że w Polsce żyje prawie około 1,5 miliona dzieci alkoholików. Kiedy dorosną, ich życie ułoży się w różne scenariusze: część z nich zacznie pić, część zwiąże się z osobami uzależnionymi, a pozostałe będą starannie unikać myślenia o tym, co wydarzyło się w ich dzieciństwie.

Doświadczenia wyniesione z rodziny alkoholowej mogą mieć bardzo duży wpływ na ich bliskie kontakty w życiu dorosłym. Prawie połowa z tych DDA, którzy zgłaszają się po pomoc, nie decyduje się na zalegalizowany związek, a jedna trzecia zawieranych przez nich małżeństw kończy się rozwodem. Boją się przede wszystkim powtórzenia we własnym związku tego, co działo się w ich domu rodzinnym. Duża część z nich jest głęboko przekonana, że w małżeństwie można się tylko nawzajem krzywdzić.

DDA często mają kłopoty z odnalezieniem się w roli rodzica. Obawiają się, że skrzywdzą swoje dzieci, wnosząc do wychowania doświadczenia z własnego domu. Często nie potrafią z nimi rozmawiać. W niektórych DDA własne dzieci budzą agresję. Trudno im się powstrzymać przed agresją (krzykiem, groźbami czy uderzeniem). Jednocześnie mają świadomość, że to nie dziecko zawiniło.

Wielu DDA nie decyduje się na to, żeby mieć dzieci albo podejmuje taką decyzję późno, po trzydziestym roku życia. Gdzieś głęboko tkwi w nich lęk, że dla ich dzieci życie okaże się równie okrutne, jak dla nich samych.
Część Dorosłych Dzieci Alkoholików rezygnuje z życia osobistego, ponieważ wierzą, że ich podstawowym zadaniem jest opiekowanie się mamą albo tatą, albo czuwanie, by nawzajem nie zrobili sobie krzywdy. Niekoniecznie mieszkają z rodzicami. Spotkać można takich DDA, którzy mają własne rodziny, ale każdy weekend, święta i wakacje spędzają z rodzicami. Zdarzają się także rodziny, w których trzydziestoletnie czy czterdziestoletnie „dzieci” mieszkają z rodzicami.
Część DDA ma mocne, choć rzadko uświadamiane poczucie, że ich podstawową rolą jest „być dobrym dzieckiem”. Szczególnie dotyczy to kobiet. Są zaskoczone, jak łatwo zaprzepaścić dom i rodzinę, kiedy podstawowa odpowiedź na pytanie: „kim jestem?”, brzmi: „córką”.

Zwykle więź Dorosłych Dzieci Alkoholików z rodzicami jest bardzo silna, choć kontakty nie zawsze układają się dobrze: nie potrafią rozmawiać z matką czy z ojcem, niechętnie jeżdżą do domu rodzinnego, bo czują tam napięcie, niepokój i bezradność. Czasami mówią wręcz o nienawiści do któregoś z rodziców.
Możemy wyróżnić kilka typów Dorosłych Dzieci Alkoholików: wyobcowani, smutni, skrzywdzeni, uzależnieni, współuzależnieni, odnoszący sukcesy, z poczuciem niższości.
Wyobcowani – przeważnie nie zdają sobie sprawy, że to, co przeżyli w domu rodzinnym, ma nadal wpływ na ich życie. Czują się inni, bardziej skomplikowani lub poplątani wewnętrznie. Zazdroszczą innym słabszych napięć wewnętrznych, mniejszych wewnętrznych obciążeń, o wiele rzadziej pojawiającego się poczucia smutku i osamotnienia. W kontakcie z innymi bardzo silnie kontrolują się. Mają poczucie, że ludzie z pewnością ich oceniają niekorzystnie.

Wielu DDA leczy się z powodu depresji – to smutni. Biorą kolejne leki, które nie przynoszą ulgi ani nie zmniejszają przygnębienia. Spotkania z psychologiem zwykle kończą na pierwszej wizycie. Boją się ruszyć to, co jakoś przyschło, przycichło. Ich wspomnienia pełne są doświadczeń utraty. Mówią o braku uwagi i braku fizycznego bezpieczeństwa, o głodzie czy opuszczeniu. Dramaty z dzieciństwa są źródłem niewypowiedzianego bólu i smutku, których nie ukoi tabletka.
Są również DDA uświadamiający sobie, jak bardzo zostali skrzywdzeni, gdy byli dziećmi. Noszą w sobie żal, rozgoryczenie, złość, a nawet nienawiść: do tego z rodziców, który pił lub tego, który choć nie pił, także krzywdził. Czują się pokrzywdzeni i przez pryzmat swojej krzywdy postrzegają świat i ludzi.

Istnieje grupa takich DDA, którzy sami zaczęli pić nałogowo (uzależnieni). Sięgnęli po alkohol, bo na przykład próbowali poradzić sobie z trudnościami. Choć boleśnie pamiętają dzieciństwo podporządkowane rytmom picia i niepicia, dorosłe życie układają tak samo. Teraz to oni są najważniejsi, a życie rodzinne toczy się wokół ich picia i niepicia.
Niektóre Dorosłe Dzieci Alkoholików, przyzwyczajone w dzieciństwie do zajmowania się innymi i pomagania najbliższym, wikłają się w związki z osobami, którymi trzeba się opiekować (np. z osobami uzależnionymi, z głębokimi problemami) – to współuzależnieni. Życie z partnerem, który nie wymaga opieki czy poświęcenia, uważają za nudne i poukładane.
Wielu DDA pracuje na odpowiedzialnych, dobrze wynagradzanych stanowiskach i odnosi sukcesy zawodowe. Potrafią pracować równie efektywnie za wynagrodzenie jak i za „dobre słowo”. Zaskakująco dobrze rozwiązują trudne zadania w sytuacji stresu i pod presją. Nie mają problemów z wywiązywaniem się ze swoich obowiązków. Nie boją się trudnych zadań ani ryzyka. Są odpowiedzialni. W efekcie są zwykle bardzo dobrymi i mało wymagającymi pracownikami. Świetnie potrafią radzić sobie z publicznymi prezentacjami – ludzie podziwiają ich opanowanie i spokój zewnętrzny, nie zdając sobie sprawy z tego, jak sprzeczne jest to, co widzą, z tym, co dzieje się „w środku” tych ludzi.

Poczucie niższości i niekompetencji towarzyszące Dorosłym Dzieciom Alkoholików zazwyczaj odzywa się w kontakcie z innymi osobami. Składa się na nie kilka czynników: kiepski obraz siebie wyniesiony z dzieciństwa, brak pozytywnych doświadczeń w bliskich kontaktach z ludźmi i brak podstawowych umiejętności interpersonalnych (rozmawianie, nawiązywanie bliskich relacji, rozwiązywanie konfliktów czy nieporozumień). Rzadko za poczuciem niższości stoi brak wykształcenia czy niezaradność. Ponad połowa osób zgłaszających się na terapię ma wykształcenie średnie, a 40 proc. – wyższe. Dramatem DDA jest to, że otoczenie najczęściej postrzega ich jako ludzi dobrze radzących sobie w życiu, bez większych problemów.

Kim naprawdę jestem? Jakie są moje mocne strony, a jakie słabe? To najczęstsze pytania, z jakimi DDA przychodzą na terapię. Zadają je z dużym niepokojem. Aby znaleźć odpowiedzi na powyższe pytania, trzeba uświadomić sobie, w jakiej roli byłem lub nadal jestem – i przestać w niej funkcjonować.

Agnieszka Kacpura – psychoterapeutka

PODOBNE ARTYKUŁY